piątek, 27 czerwca 2014

Pieski, kotki i...makaron.



Wczoraj, późnym popołudniem, z dużym zapałem, i jak się wydaje, z przyjemnością „warsztatowe dzieci” i ich rodzice podjęli kolejne artystyczne wyzwania.
Ale najpierw w taneczny kręgu i w rytm porywającej melodii wszyscy się powitaliśmy wyraźnie ciesząc się swoją obecnością. A potem już tylko cudnie się działo. Pod fachową opieką energetycznej i cierpliwej pani Marty, siedząc wygodnie na podłodze, zmierzyliśmy się z trudną sztuką orgiami. Szło nam znakomicie, choć z niejakim trudem;), sapaniem i przygryzionymi języczkami ( mamy nie przygryzały). Udało się i stworzyliśmy papierowe pieski, którym doklejaliśmy ruchome oczka, rysowaliśmy noski, piegi, łatki, ubranka i inne ważne psie ozdoby.
A później, no cóż, żeby kotki nie były artystycznie pokrzywdzone i żeby nie było im smutno, z papierowych talerzyków tworzyliśmy kocie maski. I talenty, i pracowitość i wyobraźnia ( oraz języki;)) nie zawiodły i maski się po prostu udały! Tak bardzo, że dzieci z maskami na buźkach, bez najmniejszego wysiłku zmieniły się w baaaardzooooo aktywne i wesołe kotki.
Ostatni twórczy wysiłek, chwila skupienia i piękne makaronowe korale dla mam były gotowe. Nie szkodzi, że farby pobrudziły rączki, buźki i ubranka – rodzice pękali z dumy, no i dzieci cieszyły się z własnoręcznie wykonanych prezentów.
Na koniec, tuż przed tanecznym pożegnaniem, po to by dać odpocząć spracowanym rączkom, nożkom i języczkom, artyści położyli się na podłodze, przytulili poduszki i pluszaki, i z uwagą wysłuchali bajeczki.
A potem z powagą umówili się na  "po wakacjach, czyli ...chyba jutro?! "